Wielki finisz

Rundy 8. i 9.

 

mmc. Tomasz Makowski

 

Kobiety

 

Czarne są OK!

 

Spełnienie najskrytszych marzeń Andreasa Adorjana miało miejsce na IMP Kobiet 2021. Gdyby miał możliwość zapoznania się z przebiegiem dwóch ostatnich rund tego turnieju, jego słynna seria książek nie nosiłaby bynajmniej tytułu „Black is OK!”, tylko „White is hopeless!”.

10 partii: 8 zwycięstw czarnych, remis i jeden rodzynek – wygrana białych.

 

Po siedmiu rundach sytuacja była wielce niejasna. Bukmacherzy zacierali ręce – konia z rzędem temu, kto poprawnie wytypuje pierwszą trójkę!

 

 

A sprawy miały się następująco:

 

Monika Soćko

Poszukiwania właściwego planu gry w partii z Iwetą Rajlich nie przyniosły sukcesu. Przykra porażka. Perturbacje debiutowe w partii z Kariną Cyfką z pewnością nie poprawiły samopoczucia sympatycznej zawodniczce. Ostatecznie – 50% punktów i miejsce w środku tabeli.

 

Joanna Majdan

Jak łatwo jest oddać dwie jakości przekonała się pani Joanna w partii z Jolantą Zawadzką.

Tylko co dalej?

Partia z ostatniej rundy, gdy stres ustąpił, przyniosła dodatkowy punkt lecz nie medal. Czasem myślę, że podium mogłoby mieć cztery, a nie trzy stopnie.

 

Karina Cyfka

W 8. rundzie turnieju, podążając śladami zeszłorocznej partii Caruana – Firouzja, pani Karina w pewnym momencie zastosowała rzadziej spotykaną kontynuację i uzyskała wiele obiecującą pozycję. Zdjęcie naprężenia i zamknięcie centrum (13.d5) prawdopodobnie nie było najszczęśliwszą decyzją. Alicja Śliwicka wkrótce uzyskała możliwość dokonania przełomu pionkiem e5, z której skwapliwie skorzystała.

Wydawało się, że heroiczna obrona przegranej pozycji może nieoczekiwanie przynieść sukces, a pewne zwycięstwo przecieknie przez palce pani Alicji. Wtedy pani Karina przegrała po raz drugi.

Czy brązowy medal otrze łzy?

 

Jolanta Zawadzka

Na finisz pani Jolanty z pewnością rzutowała porażka w ważnej partii z 7. rundy z Klaudią Kulon. Potem przyszło zwycięstwo z Joanną Majdan i wreszcie finałowy pojedynek z Iwetą Rajlich.

Czarne (pani Iweta) wybrały bardzo spokojny wariant w obronie francuskiej, który zwykle daje  jakieś szanse na remis. Białe zaczęły z wysokiego „C” – długa roszada i marsz piona „g”, mimo że częściej w takich pozycjach białe korzystają z planu Gd3, h2-h4-h5. Tymczasem masowe wymiany figur zaowocowały równą końcówką. Wystarczyło, że czarny król uzyskał dominującą pozycję i białe musiały myśleć o remisie, a nie o zwycięstwie.

Niuanse pozycji lepiej jednak rozszyfrowała pani Iweta i to ona zyskała dodatkowy punkt.

Ostatecznie srebrny medal i miejsce na podium. Gratulacje.

 

 

 

Primus inter pares czyli Klaudia Kulon

Zwycięzców nie sądzi się, więc analizy partii odłóżmy na potem. Powiedzmy o woli walki, uporze w dążeniu do celu, „ciągu na bramkę” (przepraszam – roszadę) i o szczęściu, które sprzyja odważnym.

 

 

Mężczyźni, czyli finał turnieju „open”

 

Obecność w finale Pawła Teclafa to jego życiowy sukces. Bez dwóch zdań. Jeżeli do swych wyjątkowych taktycznych uzdolnień doda kiedyś zrozumienie pozycji na poziomie Bartosza Soćki i Wojciecha Morandy, z którymi przegrał mecze, to reprezentacja Polski zyska bardzo silne wsparcie.

Nawiasem mówiąc, to „kiedyś” może nastąpić bardzo szybko.

 

Brązowy medal Bartosza Soćki ma podwójną wagę. Takiego trenera mogą nam pozazdrościć wszystkie reprezentacje.

 

Wojciech Moranda był o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki. Stoczył emocjonujący pojedynek w meczu finałowym, którego pierwsza partia była prawdopodobnie najlepszą w turnieju.

W tej sytuacji srebrny medal nie był niespodzianką.

 

Szampan dla zwycięzcy! Radosław Wojtaszek przez cały czas czuł presję, jaka spoczywa na barkach faworyta. Udowodnienie supremacji nie przyszło mu bez drobnych potknięć. Tyle w kwestii krytyki. Reszta to słowa zachwytu nad świetną grą, klasą i umiejętnością wygrywania „na zawołanie”.

Prawdopodobnie komentatorzy z całego świata, pisząc o grze Radosława Wojtaszka, użyli już wszelkich możliwych określeń wyrażających zachwyt. Jednak po jego partiach z Bartoszem Soćko (zwłaszcza pierwszej w meczu) i z Wojciechem Morandą (drugiej w pojedynku) trzeba będzie wymyślić nowe, specjalnie na potrzeby takich chwil.

 

 

 

—————–

Zapraszam do lektury najbliższego, specjalnego wydania czasopisma MAT.

Znajdą w nim Państwo szczegółowe omówienie przebiegu turnieju, drobiazgowe analizy pióra samych uczestników, wywiady, zestawienia.

 

(mat@pzszach.pl)