Czwarta runda Mistrzostw

mmc. Tomasz Makowski, Mat

 

Kobiety

 

Dyliżansem w romantyczną podróż

W podróż wehikułem czasu zabrały nas Joanna Dworakowska i Jolanta Zawadzka. Wariant obrony dwóch skoczków, który rozegrały panie, popularny był zwłaszcza w drugiej połowie XIX wieku. W taki sposób grywał na przykład Frank Marshall.

Szczególnej pikanterii dodawał partii fakt, że spotkały się zawodniczki z przeciwległych końców tabeli.

Z utartych szlaków pierwsza zeszła Jolanta Zawadzka, odbijając (cokolwiek niefortunnie) skoczka na e6 nie gońcem, a pionem z pola f7. Wymiana hetmanów z otwarciem pozycji czarnego króla dała białym szansę na rozwinięcie ataku decydującego o wyniku partii.

 

Gdy pół punktu oznacza zwycięstwo

Alicja Śliwicka po trzech rundach zamykała stawkę zawodniczek. Zapewne przegranie kolejnej partii byłoby ziszczeniem jej najczarniejszych snów. Jak na złość doświadczona przeciwniczka, Monika Soćko, bez problemu uzyskała pionka więcej przy dobrej pozycji. Końcówka była wyjątkowo trudna, jednak upór i pomysłowość w wynajdywaniu obronnych możliwości dały Alicji Śliwickiej po 121 posunięciach pierwsze ½ punktu w tabeli.

 

Michalina Rudzińska – Iweta Rajlich

1-0

 

Karina Cyfka – Julia Antolak

W trakcie spokojnej, pełnej wymian gry zawodniczki niespiesznie dryfowały ku remisowej przystani. Której z nich bardziej na tym zależało? Trudno ocenić.

 

Smakowite pionki

Czy „pionkożerstwo” w debiucie może zaszkodzić? Ależ oczywiście! Chyba że pionki spożywać będziemy według przepisu Joanny Majdan – wówczas okazać się mogą całkiem smaczne i zdrowe.

Klaudia Kulon, zgodnie ze swoim stylem gry, poświęciła materiał za inicjatywę i ewentualny atak.

Plany pokrzyżowała precyzyjną grą przeciwniczka, wieńcząc grę eleganckim, taktycznym manewrem Se5xf3xd4.

 

Mężczyźni

 

Remisować przed 30. posunięciem nie wolno, ale przegrywać niestety tak

W partiach granych tempem klasycznym Grzegorz Gajewski okazał się godnym przeciwnikiem naszego superarcymistrza. Dwa pewne remisy. Tragedia nastąpiła w dogrywce. W pierwszej partii po raz kolejny upewniliśmy się, że atuty w postaci pary gońców i przewagi w rozwoju to w rękach Radosława Wojtaszka zabójcza broń. Atak był błyskawiczny i precyzyjny.

Drobne przestawienie posunięć w drugim pojedynku stworzyło czarnym warunki do tematycznego poświęcenia jakości na polu c3 już w 15. posunięciu. Być może białe miały jeszcze szanse na remis, ale to one musiały szukać całego punktu.

Mistrz Polski za burtą

Bartosz Soćko wykorzystał nieprecyzyjną grę Kacpra Pioruna w debiucie i spokojnie uzyskał przewagę piona. Po skonsumowaniu kolejnego, jak zwykli pisać komentatorzy, reszta była kwestią techniki.

 

Prezent bez okazji

W rozmowie po partii w studiu komentatorskim Wojciech Moranda przyznał, że w pewnym momencie zamierzał już złożyć broń. Na swoje szczęście zagrał jeszcze kilka posunięć.

Wtedy, całkiem niespodziewanie, przeciwnik popełnił błąd, wracając hetmanem na pole f3. Karty się odwróciły.

System kołowy ma wielką przewagę nad pucharowym. Chwilowe niepowodzenie nie oznacza pożegnania z turniejem.

 

Tytuł mistrza międzynarodowego nie przeszkadza w awansie

Dogrywka w meczu doświadczonego Roberta Kempińskiego z Pawłem Teclafem była dramatyczna. Po dwóch remisach w szachach szybkich przyszedł czas na blitze. W tych warunkach zdecydowanie lepiej poradził sobie młodszy zawodnik.